Jednym z najczęściej przywoływanych problemów, które stoją nam na drodze do wykonania założonych celów treningowych, jest brak czasu na taniec. Siedzisz w pracy osiem godzin dziennie przed biurkiem i chcesz się chociaż raz w tygodniu porządnie rozruszać? Masz bardziej ambitne hobby i chcesz zmieścić trening trzy razy w tygodniu? Prawdopodobnie powinnaś wprowadzić w życie co najmniej jedną z poniższych zasad.
1. Koncentruj się maksymalnie
Choćbyś ćwiczyła tylko raz w tygodniu i czerpała z tego maksymalną przyjemność, to i tak w końcu dopadnie Cię rutyna. Jeśli chodzi o mój taniec, to byliśmy z moją partnerką dość długo idealnym przykładem totalnego chaosu. 🙂 Każdy trening zaczynał się kompletnie nieprzemyślaną rozgrzewką. Później przechodziliśmy do praktycznie losowo wybranego elementu w danym tańcu, który akurat chcieliśmy poprawić. Kiedy zaczynaliśmy tańczyć, sytuacja pogarszała się jeszcze bardziej, bo nagle skupialiśmy się na czymś jeszcze innym. Po pół roku okazywało się na przykład, że rumbę ćwiczymy praktycznie codziennie, a samby nie ruszyliśmy od miesiąca.
Dokładnie to samo dzieje się na przykład przy treningu na siłowni. Ćwiczymy częściej te partie mięśniowe, które widzimy w lustrze (i którym łatwo zrobić zdjęcie na instagrama 😀 ). Pomijamy ekstremalnie ważne mięśnie głębokie, czy nawet plecy. Uwielbiamy powtarzać na treningu ćwiczenia, które nieźle nam wychodzą, a szybko i bez skupienia przechodzimy przez te, w których czujemy się gorzej.
Ćwiczymy tak jak nam wygodnie zamiast ćwiczyć skutecznie
Moja propozycja jest prosta.
- Zaplanuj każdy tydzień z wyprzedzeniem i przemyśl, jakie chcesz osiągnąć efekty.
- Nie myśl tylko o długofalowych celach, ale wyznacz sobie też te małe – na każdy dzień osobno.
- Bądź swoim własnym trenerem! Nie polegaj tylko na motywacji zewnętrznej, ale znajdź ją w sobie.
- Jeśli ćwiczysz z partnerem – rozmawiajcie! Unikniecie sytuacji, w której z pełnym zaangażowaniem dążycie nieświadomie w dwóch zupełnie różnych kierunkach.
2. Zmieniaj metody treningowe
Dojście do perfekcji wymaga lat ciężkiej pracy – usłyszysz to od każdego tancerza. Ciężko o coś bardziej oczywistego. Szkoda, że zwykle zapomina się, że ta praca musi być też mądra. Nie wystarczy, że będziesz robiła z pełnym zaangażowaniem jedno i to samo ćwiczenie. Może okazać się, że nie jest dopasowane do rozciągnięcia Twojego ciała, Twoich zdolności motorycznych, czy koordynacji.
Szukaj nowych rozwiązań, stworzonych idealnie dla Ciebie, nawet jeśli nie są do końca zgodne z tym, co wiedziałaś dotychczas. Internet jest pełen dobrych wskazówek, ale podobnie cenne mogą okazać się rady od bardziej doświadczonych w tańcu znajomych. Wszystkie zdobyte w ten sposób informacje traktuj krytycznie i przepuszczaj przez filtr składający się z tego, co już wiesz. Weź pod uwagę też to, co podpowiada Ci intuicja, jeśli chodzi o Twoje ciało i taniec, który chcesz opanować. Nie raz zdarzyło mi się, że nawet doświadczony szkoleniowiec nie był pewny, dlaczego nie wychodzi mi dana figura, czy akcja w ciele, a w końcu sam doszedłem do odpowiednich wniosków, bo nie przyjmowałem ślepo wszystkiego, co próbował mi przekazać.
Kiedy już zdobędziesz cenną umiejętność krytycznego myślenia, to przede wszystkim…
3. Znajdź tanecznego mentora
Warto mieć przy sobie osobę, która nawet w momentach, kiedy sami nie wiemy, co dalej, da nam jakiś konkret, którego będziemy mogli się trzymać w niepewnych chwilach. W przypadku tańca będzie to prawdopodobnie jeden konkretny instruktor, którego filozofia i sposób przekazywania wiedzy najbardziej do Ciebie trafia. Bądź po prostu osoba, która rozumie Twoje problemy. Na przykład znajomy o dużo większym doświadczeniu. W ostateczności nawet „kompan” w postaci specjalistycznej książki w danym temacie.
4. Pamiętaj o swoich ograniczeniach
Jeśli trzeba – przystopuj. Odwołaj trening. Były takie dni kiedy wydawało mi się, że nawet snu mi już nie potrzeba i nigdy nie skończyło się to niczym pozytywnym. Jesteśmy tylko ludźmi i czasami trzeba po prostu zrobić sobie przerwę i porządnie wypocząć. Nawet dwa tygodnie przerwy są ok. Tylko pamiętaj – wyznacz datę powrotu na parkiet PRZED przerwą 🙂 To bardzo ważne, bo zminimalizuje ryzyko, że będziesz za bardzo odkładać „come back” już z powodu lenistwa.
5. Taniec to maraton, nie sprint – skup się na regularności
Gdybym kazał Ci teraz przeczytać przeraźliwie nudną powieść liczącą tysiąc stron, prawdopodobnie od razu uznałbyś, że kompletnie nie masz na to czasu.
Gdybym spytał za rok, odpowiedziałbyś to samo. Mimo tego, że wystarczyłoby czytać niecałe 3 strony dziennie, żeby już po pierwszym roku mieć to za sobą.
Dokładnie tak samo jest z wysiłkiem fizycznym. Lepsze od jednorazowych, nawet ekstremalnych, zrywów, są regularne, choćby 15-minutowe treningi. To co wydaje się niczym w krótkim okresie, jest najważniejsze w długim.
Prawdziwa zmiana dokonuje się w głowie. Jeśli treningi według wszystkich pięciu zasad staną się Twoim nawykiem, to z całą pewnością nic nie będzie w stanie zatrzymać Cię w osiągnięciu celu.
I tego Ci życzę 🙂